piątek, 13 czerwca 2014

Zelo fanfick

Choi Junhong by Pamela S.


Zelo Fanfick
CHERRY TOMATOES!

Nie znałaś tego wysokiego chłopaka, który od dłuższego czasu przyglądał Ci się z zaciekawieniem. Jedyne co wiedziałaś, to że chciałaś żeby przestał. Starałaś się być ciągle odwrócona tyłem do niego. Wzrok obcego  denerwował Cię. No co zrobisz? Nic nie zrobisz. W pewnym momencie wskazał na Ciebie palcem.
            - Oh! *Oegug-in! – Zawołał. Ty znając Koreański zawsze odpowiadałaś im, żeby pokazać iż na serio mieszkasz w tym kraju dość długo.
            - Oh! *Hanguk saram! – Zawołałaś wskazując palcem na chłopaka. Mimo to nie odczepił się. Podszedł do Ciebie onieśmielony.
            - Mogę dotknąć twojej ręki? – Skrzywiłaś się, wiedziałaś, że mając ciemniejszą skórę niż Koreańczycy to może się tak stać, ale nigdy wcześniej Tobie się tak nie zdarzyło, żeby Cię prosił o pozwolenie na dotknięcie skóry. Mimo to grzecznie wystawiłaś rękę przed siebie trochę podirytowana.
            - Łoo~! – Chłopak był szczęśliwy, jakby właśnie dostał szczeniaczka. Nie wyglądał na dużo starszego od Ciebie. Musiałaś przyznać, był jednym z ładniejszych Koreańczyków jakich widziałaś, a widziałaś wielu. Patrzyłaś na obcego, który z przejęciem obmacywał Twoją rękę.
            - Mianhe, muszę już iść… - Powiedziałaś kiedy autobus przyjechał. Chłopak puścił Twoją rękę i wszedł za Tobą do autobusu, czułaś się bardzo nieprzyjemnie, opleciona wzrokami Koreańczyków, bądź co bądź, zdarzało Ci się to często, ale ten chłopak nadal nie przestawał wlepiać wzroku w Twoją Polską twarz. Kiedy autobus przyjechał na Twój przystanek, odetchnęłaś z ulgą. Długimi nogami pociągnęłaś do swojego mieszkania, zamknęłaś za sobą drzwi i podeszłaś do lodówki. W takich momentach bardzo żałujesz, że wyprowadziłaś się od rodziców, którzy zawsze mieli dla Ciebie gotowy obiad po powrocie ze szkoły. Wyjęłaś z lodówki szynkę, położyłaś na chleb, i obiad gotowy. Po posiłku wymyłaś zęby i poszłaś do swojego pokoju. Włączyłaś radio i położyłaś się na łóżku patrząc w sufit.
Po krótkim czasie odpoczynku, postanowiłaś pouczyć się. Mieszkając w Korei, jedynie na uczenie się jest czas. Przyzwyczaiłaś się do codziennej Koreańskiej nudy. Spojrzałaś na zegarek a potem na tablicę korkową która wisiała przed twoim łóżkiem. Na niej była lista zakupów, które miałaś zrobić.  Westchnęłaś i zabrałaś listę, przed drzwiami ubrałaś buty i wyszłaś. Musiałaś jechać do najbliższego sklepu, do którego dojechać można tylko autobusem lub na rowerze. Taki minus mieszkania na takim odludziu. Ponownie wylądowałaś na przystanku, czekając na autobus, który przyjechał po chwili. Wsiadłaś.
Piętnaście minut i byłaś obok sklepu, do którego weszłaś. Jajka, chleb, ryż, ramen, o niczym nie zapomniałaś. Ruszyłaś więc do kasy. Nagle zobaczyłaś kogoś przyglądającego się Tobie zza szyby sklepu. Był to ten sam wysoki blondyn. Po zapłaceniu podeszłaś do Koreańczyka.
            - Napatrzyłeś się? – Zapytałaś tupiąc stopą.
            - Jestem Choi Junhong – Ukłonił się.
            - Nie pytałam o twoje imię… - Patrzyłaś na zaciekawionego chłopaka. – Ehh… Jestem _______, miło mi. – Również ukłoniłaś się.
            - To pierwszy raz, kiedy widzę obcego.
            - Nie jestem obca, po prostu wyglądam inaczej… - włożyłaś ręce do kieszeni od spodni.
            - Więc to prawda, że obcy nie mają poczucia stylu?
            - Co? – O mało się nie oplułaś. – Ubieram się po prostu wygodnie, jasne? – Chłopak wzruszył ramionami.
            - Tutaj w ogóle nie ma obcych, dlatego tak się różnisz – Powiedział. Aż chciałaś zarzucić sarkazmem, ale by tego nie zrozumiał.
            - Zauważyłam… Więc, ile masz lat?
            - Siedemnaście – Uśmiechnął się.
            - Więc jesteś w moim wieku, fajnie wiedzieć
            - Muszę już iść, ale spotkajmy się jeszcze kiedyś, Oegug-in – Pomachał do Ciebie a ty odmachałaś mu okazując szacunek. „Denerwujący typ” pomyślałaś, „A jednak miło, że się odezwał”. Stanęłaś na przystanku, czekając po raz kolejny tego dnia na autobus. Czekając, dalej mogłaś widzieć biegnącego  gdzieś blondyna. Uśmiechnęłaś się pod nosem. „Muszę się pilnować, za dużo pięknych chłopców jest w tym kraju” poklepałaś się delikatnie w policzki. Autobus przyjechał, i odjechał z Tobą w środku.
Po wejściu do mieszkania odłożyłaś zakupy tam gdzie być powinny i walnęłaś się na łóżko, było już dość ciemno, więc postanowiłaś pójść spać. Ze słuchawkami w uszach zamknęłaś oczy i pogrążyłaś się w marzeniach dopóki sen Cię nie znużył.
Następnego ranka obudził Cię budzik. Wyłączyłaś go. Po chwili zadzwonił telefon. Nie odebrałaś. „Nikt nie odbierze mi wolnego popołudnia…” Pomyślałaś kładąc poduszkę na głowę. Po sekundzie usłyszałaś dzwonek do drzwi. Zdenerwowana wstałaś i poczłapałaś do drzwi, ciągnąc za sobą kołdrę. Otworzyłaś drzwi, w których stał gość od McDonalda.
            - To nie do mnie, zapewne do mieszkania obok. – Burknęłaś. Chłopak przeprosił Cię i odszedł. – Czemu nikt nie da mi spać? – Warknęłaś pod nosem. Nie chciało Ci się ponownie iść do łóżka więc podeszłaś do lodówki i zrobiłaś śniadanie. Po zjedzeniu wyszłaś do parku w mieście obok. Jeździłaś tam, żeby się uczyć i podziwiać piękno natury, nie umiałaś długo usiedzieć w domu.
Dojechałaś do parku po pół godzinie, wzięłaś ze sobą plecak pełen książek, z których miałaś się uczyć. Niestety, po niedługiej chwili ujrzał Cię ciekawski Koreańczyk z dnia poprzedniego. Podbiegł do Ciebie.
            - Oegug-in! – Zawołał zbliżając się do Ciebie i machając. Podrapałaś się po głowie zastanawiając jak spotkałaś go po raz trzeci.
            - Czy ty mnie śledzisz? – Zapytałaś kiedy był już obok Ciebie. Pokiwał przecząco głową.
            - Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – Zapytał.
            - W sumie sama nie wiem, powinnam? Nie chodzisz do szkoły?
            - A ty? – Stałaś cicho. – No widzisz, mam swoje powody, ty pewnie też. Chodźmy na lody!
„Optymista. Rzadki widok.” Chłopak poszedł przodem a Ty bez słowa za nim. W duchu byłaś szczęśliwa, że poznałaś kogoś, jednak wiesz że szedł z Tobą tylko z ciekawości, ponieważ wyglądasz inaczej. Zapewne myślał, że także zachowujesz się inaczej niż Koreańczycy. A to się zdziwi. Spędziliście razem długi czas. Nie zwróciłaś uwagi jak późno się robi. Byłaś szczęśliwa mając przyjaciela. Nie przeszkadzało Ci, że ludzie się patrzyli na Ciebie, jako że nie byłaś sama. W końcu Junhong wyjął z kieszeni telefon.
            - Daj mi swój numer – Uśmiechnął się.
            - OK – Powiedziałaś po chwili zastanowienia, wyjęłaś też swój telefon i podałaś go chłopakowi, który szybko zapisał sobie Twój numer i oddał komórkę.
            - Będę mógł zadzwonić jak będzie mi się nudzić? – Zapytał nagle. Przytaknęłaś głową, po czym pożegnaliście się i poszliście w swoje strony. Dużo się nie pouczyłaś tego dnia, ale nie żałowałaś. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu nie nudziło Ci się. Wróciłaś do domu i zjadłaś na szybko kolację, po czym przebrałaś się w luźną piżamę i skoczyłaś pod kołdrę. Szybko zasnęłaś po męczącym dniu.
Nie usłyszałaś nawet jednej wiadomości od chłopaka przez ponad tydzień, nie martwiłaś się tym jednak. Miałaś czas, żeby ponownie się uczyć. Ale pewnego dnia usłyszałaś swój telefon. Junhong dzwonił. Odebrałaś.
            - Yoboseyo? – Zapytałaś odkładając długopis, który trzymałaś w dłoni.
            - Anneyong. Oegug-in, co robisz?
            - Uczę się, a co? – Odpowiedziałaś opierając się o krzesło.
            - Nic, nic. Tak tylko pytam, bo dawno nie rozmawialiśmy. I nudzę się
            - Chcesz to możemy pójść do biblioteki i pouczyć się razem
            - Nie znam Cię na tyle dobrze…
Zaśmiałaś się.
            - Nie proszę cię przecież o randkę, co szkodzi z koleżanką się uczyć?
            - No… W porządku. To spotkajmy się w bibliotece, bye, bye – Powiedział i rozłączył się. Cieszyłaś się, że do Ciebie zadzwonił, naprawdę nudziło Ci się, a jak z nim ostatnio byłaś to świetnie się bawiłaś. Ubrałaś się i ponownie zabierając ciężki plecak wyszłaś. Ruszyłaś w stronę biblioteki, gdzie spotkałaś czekającego na Ciebie Junhonga. Usiadłaś obok niego otoczona szafkami pełnymi książek. Chłopak naprawdę był inteligentny, umiał odpowiedzieć na każde pytanie, którego nie rozumiałaś. Umiał także świetnie wytłumaczyć, co bardzo pomagało Ci w nauce.
Zaczęłaś naprawdę lubić widywanie się z chłopakiem. Często uczyliście się razem lub wychodziliście, żeby normalnie ze sobą porozmawiać. Czas spędzony razem był taki miły, mogłaś zapomnieć o nudzie. W między czasie poznałaś kilku kolegów Junhonga, jednak najlepiej czas spędzało Ci się razem z nim. Stałaś się bardziej otwarta i uprzejma, co było wielkim plusem. Nim zdołałaś zauważyć, minęło osiem miesięcy odkąd się przyjaźnicie.


            - Nigdy nie noszę spódnic i koszul więc musisz mi pomóc – Powiedziałaś do wysokiego przyjaciela zatrzymując się przed sklepem z ubraniami. Zbliżało się twoje przesłuchanie w sprawie pracy jako obrońca sądowy, tak, musiałaś się wystroić. Chłopak westchnął i wszedł za Tobą do sklepu. Wzięłaś kilka kompletów do przymierzenia.
Przymierzyłaś pierwszy.
            - I jak? Nie za bardzo pokazuje moje nogi? Nie do końca takie lubię. – Powiedziałaś patrząc na chłopaka.
            - Ładnie wygląda
            - Ehh… Przymierzam drugą, za ciasne to jest. – Zniknęłaś za drzwiami przebieralni.
Przymierzyłaś drugi.
            - Z tym coś jest nie tak. Uwiera mnie w talii, swędzi… - Powiedziałaś ponownie.
            - Ładnie wygląda
            - Ale jest niewygodne… - Ponownie zniknęłaś za drzwiami.
Przymierzyłaś trzeci.
            - Dobra, jakie to „świetne” zdanie masz o tym? – Obróciłaś się.
            - Ładnie wygląda
            - A masz coś innego do powiedzenia? Serio aż tak bardzo nie chcesz mi pomóc? – Naburmuszona skrzyżowałaś ręce.
            - Po prostu we wszystkim ci ładnie, co mam mówić? – Oczy Ci się zaświeciły.
            - Oj weź, bo się zarumienię, ty krejzolu – Machnęłaś łapką i wróciłaś ponownie za drzwi, przymierzając kolejne cztery. W końcu wybrałaś komplet numer trzy, jako że był najwygodniejszy. Wyszliście ze sklepu.
            - Wybacz Junhong-ah, po prostu bardziej się znasz – Powiedziałaś klepiąc chłopaka delikatnie po ramieniu.
            - We wszystkim ci ładnie, nie musisz pytać mnie o zdanie – Rozciągnął się.
            - Słyszałam już to, coś ty taki miły się zrobił? Czy ja czegoś nie wiem? Oh! Czyżbyś… Czyżbyś miał dziewczynę, o której nie wiem i jak najszybciej chcesz się mnie pozbyć, żeby z nią pobyć!?
            - A skąd to ci przyszło do głowy? Jedyna dziewczyna, z którą chcę być, to ty - Stanęłaś jak wryta. Otworzyłaś usta szeroko nie wiedząc co powiedzieć. Chłopak również stanął po czym uformował literkę ‘X’ rękoma. – Spędzać czas! Spędzać czas z tobą lubię! – Zakrył oczy dłońmi zawstydzony.
            - Wystraszyłeś mnie… Pierwszy raz słyszałam coś takiego tak nagle – Zaśmiałaś się nerwowo – No już, chodźmy… - Zdjęłaś jego dłonie z oczu i pociągnęłaś naprzód.
            - Ej, a gdybym powiedział to na serio tak myśląc to co byś zrobiła? – Zapytał patrząc w ziemię.
            - Byłabym zaskoczona, ale raczej w dobrym sensie – Nastała niezręczna cisza. Oboje szliście cicho i powoli, patrząc w różne strony. Miałaś nadzieję, że chłopak coś powie i przełamie ciszę. Stawało się ciemno, a wy dalej cicho chodziliście po parku, schłodzeni jesiennym powietrzem. Nagle chłopak burknął coś pod nosem. Coś, czego ty nie usłyszałaś.
            - Mówiłeś coś? – Spojrzałaś na niego. Uśmiechnął się dalej patrząc na ziemię.
            - Gdybym chciał teraz z tobą być, zgodziłabyś się?
Popatrzyłaś na niego, mówił poważnie. Umiałaś go poznać po tym długim czasie jaki z nim spędziłaś. Mimo, że nie znałaś go bardzo długo, jednak bardzo go lubiłaś.
            - Może?
            - Co to znaczy? Czyli tak, czy nie?
            - Pabo, jakbyś zapytał czy chcę być z tobą to bym odpowiedziała.
            - To… Chciałabyś być ze mną?
            - Jako…?
            - Serio każesz mi to mówić…? – Patrzyłaś na niego zniecierpliwiona. – Zostańmy parą… Proszę?
Spojrzałaś na niego i cicho powiedziałaś tylko; „Tak, zostańmy parą”.


*Oegug-in – Cudzoziemiec / obcy
** Hanguk saram - Koreańczyk



Such Aegyo~!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz